czwartek, 22 maja 2014

"Ja chcę", czyli jak ukradłam mamie...

Jakiś czas temu udało nam się zjeść z Mężem normalną kolację o normalnej porze. My siedzieliśmy przy stole, a Zosia jak zawsze w leżaczku-bujaczku. Po kilki minutach znudziła się zabawkami i zaczęła się nam przyglądać z zainteresowaniem i jakby smutkiem w oczkach, że nie widzi, co na stole się dzieje. Nam też było jakoś tak nieswojo, że Mała siedzi niby z nami, a jednak nie z nami. Wzięłam ją na kolana i jadłam dalej, a już po chwili Zosia jadła razem z nami. Usiadła prosto, nie opierając się zupełnie o mój brzuch i poczęstowała się jak gdyby nigdy nic plasterkiem szynki z mojego talerza. Dość sprawnie szynka trafiła do buzi i jej fragmenty zostały przeżute, część wypluta, a podejrzewam, że część połknięta. Zatem nadeszła wielka chwila, kiedy to Zosia jest gotowa :)

Zosia: 
Cieszę się, że Mama wzięła mnie na kolana i wreszcie mogłam zobaczyć, co się dzieje tam na stole. Tyle kolorów, form! A Mama i Tata tak szybko poruszali rękami biorąc raz to, raz tamto. Mama miała przed sobą talerz, brała z niego różne rzeczy i wkładała sobie do buzi. No właśnie, zawsze sobie, a ja? Czekałam, czekałam, ale Mama nic mi do buzi nie dała, wiec wyprostowałam się, wyciągnęłam rączkę i złapałam, coś szaroburego z brzegu talerza Mamy. Trochę źle mi to było trzymać, bo płaskie było i cienkie, ale trafiłam do buzi i spróbowałam ssać, lizać, żuć. Rodzice, gdy to zauważyli stwierdzili, że to przecież szynka domowej roboty Mamy, więc nie ma co się bać i szybko zrobili mi zdjęcie :)



piątek, 16 maja 2014

Dlaczego Zosia będzie "samosią", czyli o naszym wyborze BLW

Jeszcze zanim Zosia pojawiła się na świecie, zaczęłam zastanawiać się nad różnymi aspektami jej wychowania i omawiać je z Mężem. Przyglądaliśmy się też innym mamom i ich dzieciom.

Wiadomo, na początku bardziej nurtowała nas kwestia karmienia piersią. Jednak wraz z upływem kolejnych miesięcy po porodzie ważną kwestią stało się karmienie Zosi "czymś" oprócz mleka, gdy przyjdzie na to czas. Nie uśmiechała nam się perspektywa gonienia za promocjami na słoiczki czy kaszki bardziej czy mniej znanych producentów "żywności" dla niemowląt. Gotowanie osobno dla Zosi (gdy czasami wyczynem jest ugotowanie dla nas) też nie wchodziło w grę. Obrazu dopełniły wspomnienia karmienia dzieci (powierzanej mojej opiece) serkami, kaszkami, papkami za pomocą łyżeczki, miseczki, ściereczki itd i związanymi z tym wojnami, problemami... Przy tym wszystkim mieliśmy na uwadze zmiany w naszym żywieniu zmierzające do żywienia zdrowszego (polecam książkę Zamień chemię na jedzenie Julity Bator) i chęć okazywania Córce miłości 24h/dobę - wpychanie na siłę łyżeczki z papką jakoś nam tu nie pasowało.

Ujrzeliśmy światełko, a dokładniej usłyszeliśmy ;) od znajomej młodej mamy, której dzieci świetnie sobie radzą na polu żywienia się. Potem trochę poszperałam, poczytałam, przegadaliśmy z Mężem różne argumenty "za" (tych "przeciw" nie znaleźliśmy) i zostało postanowione: Zosia będzie samosią :)

Jaka to dla nas ulga, że nie musimy wybierać i kupować łyżeczek, miseczek itp., szukać przepisów na papki, rozglądać się za promocjami na kupne obiadki, deserki itp, martwić się, że Zosia okaże się niejadkiem i jak sobie poradzimy, gdy będzie żywo protestować przed wsadzeniem jej do buźki kolejnej łyżeczki z "pyszną, szaroburą" papką. Możemy zwyczajnie nastawiać się po prostu radosne, rodzinne celebrowanie posiłków (tak, mamy świadomość, że radość i nauka = bałagan) oraz po prostu stopniowe zwiększanie przygotowywanych posiłków, tak by starczyło dla całej naszej trójki.

Jakie to proste, prawda?

Tak, więc pozostało nam czekać na moment, gdy Zosia okaże nam swoją gotowość do poznawania "naszego" jedzenia.

BLW - z czym to się je

BLW - baby-led weaning (bobas lubi wybór) to naturalna i prosta metoda rozszerzania diety niemowląt o pokarmy stałe, w która "pozwala dziecku całym procesem, używając jego umiejętności i instynktu. Dziecko decyduje, kiedy rozpocząć i zakończyć odstawianie karmienia piersią."

Brzmi niewyobrażalnie? Bo niby jak niemowlę "powie" nam, że oprócz cyca ma już chętkę na jakieś warzywko? A jednak "powie".

Oznaki gotowości dziecka to poznawania pokarmów stałych:
  • dziecko potrafi siedzieć samo lub z niewielką pomocą (względy bezpieczeństwa),
  • chwyta i przyciąga przedmioty,
  • potrafi je szybko i celnie włożyć do ust,
  • gryzie zabawki i wykonuje podobne do żucia ruchy twarzy,
  • "a najlepszą oznaką jest to, że dziecko samo weźmie i włoży sobie do ust kawałek jedzenia".
"Kiedy dziecko siedzące ci na kolanach sięgnie po kawałek twojego obiadu, 
przeżuje go i połknie, to może być właśnie pora,
żeby przysunąć mu ten talerz bliżej".
Gabrielle Palmer, ekspertka żywienia i pisarka

Stosując BLW:
  • dziecko siedzi przy stole z resztą rodziny podczas posiłków i dołącza do wspólnego jedzenia, kiedy jest na to gotowe;
  • dziecko czuje się zachęcone do poznawania nowych pokarmów od chwili, kiedy tylko się nimi zainteresuje - nie ma znaczenia czy będzie cokolwiek zjadać na początku;
  • jedzenie oferuje się dziecku w kawałkach o takim kształcie i wielkości, aby nie miało problemu z trzymaniem go w ręku;
  • dziecko od początku karmi się samo (z piersi zresztą też);
  • to dziecko decyduje, jak dużo zjada, w jakim tempie i jak szybko poszerza gamę produktów, które lubi;
  • dziecko nadal jest karmione mlekiem na żądanie i samo decyduje kiedy jest gotowe na zredukowanie jego ilości.

Zosia o BLW:
Mama poprosiła mnie o kilka słów. Nie umiem czytać, ale z tego, co słyszałam to ta "metoda" to po prostu dzielenie się ze mną dorosłymi posiłkami przez Mamę i Tatę. Oczywiście najbardziej lubię mleko mamy i pewnie jeszcze długo będzie to moje ulubione jedzenie, ale świetnie jest móc wziąć do rączki to samo, co jedzą rodzice i spróbować smaku i konsystencji. Dzięki temu będę mogła nauczyć się radzić sobie z dorosłym jedzenie, a przy tym będzie to naturalna część mojego rozwoju, tak jak chodzenie czy mówienie.



Na podstawie książki autorstwa Gill Rapley i Tracey Murkett pt. "Bobas Lubi Wybór".

czwartek, 15 maja 2014

Na wstępie

Pozwólcie, że najpierw się przedstawimy:

Zosia - Jak zdążyłam się zorientować mam na imię Zosia i sądząc po braku innych dzieci w moim domu, jestem jedynym dzieckiem moich rodziców. Jeszcze zanim się urodziłam słyszałam reakcję na moje imię brzmiącą "Zosia Samosia". Nie wiem dlaczego tak wtedy mówili, ale mam już 5,5 miesiąca i jestem coraz bardziej samodzielna, dlatego nie przeszkadza mi to określenie. Moja Mama czyta w internecie i w książkach dużo ciekawych rzeczy, a potem opowiada o tym Tacie. Z tego, słyszałam tu ma raczej pisać niż czytać, i to o mnie! Ps. Mam dziś imieniny, więc to świetny dzień na początek blogowej historii o mnie :)

Natalia - jestem Mamą Zosi. Jak już ona sama wspomniała dużo czytam, po to by ona i cała nasza rodzina była szczęśliwa. Szukam różnych wskazówek i sposobów na jak najlepsze wprowadzenie mojej Kruszynki w życie. Mam wiele pasji, wiele marzeń i planów.



Niniejszy blog będzie związany tylko/aż z jedną z przyjemniejszych sfer w naszym życiu tzn. z jedzeniem. W miarę możliwości będę dzielić się tu naszą historią z BLW, czyli rozszerzaniem diety dziecka o pokarmy stałe w myśl zasady "Baby-Led Weaning" (Bobas Lubi Wybór).