poniedziałek, 23 czerwca 2014

Czas na krzesełko

W zeszły weekend kupiliśmy dla Zosi polecane krzesełko Antilop i pozostało czekać na moment, kiedy panna sama usiądzie, by bez wyrzutów sumienia posadzić ją w krzesełku. Tydzień po zakupie nie wytrzymaliśmy i zasiadła do stołu podczas obiadu z przemiłymi gośćmi :) (pozdrawiamy!). Gdy wyszli Zosia uraczyła nas widokiem samodzielnego siadania - szło jej bardzo zgrabnie i tak jej się to spodobało, że siadała raz za razem nie patrząc czy będzie jeszcze miała łóżko pod pupą, czy już spadnie. Na szczęście wybrała moment, kiedy oboje byliśmy obecni :) Dwie godziny później jedliśmy już rodzinną kolację przy stole :) - czas nie do przecenienia. Zosia obserwowała nas jedząc wytrwale, a my mogliśmy spokojnie zjeść. 
W niedzielę zasiadała z nami do każdego posiłku, nawet do deseru - jak dotąd zawsze znalazło się coś, czym mogliśmy się z nią podzielić. Natomiast dziś rano, gdy zobaczyła, że idę zrobić sobie śniadanie dopominała się, żeby posadzić ja przy stole i podać śniadanie także jej :) 


Od soboty siedzę w swoim własnym krzesełku. Gdy pierwszy raz rodzice posadzili mnie przy stole, zaczęłam od razu jeść i wszyscy się na mnie patrzyli. Mama trochę przywołała ich do porządku i mogłam sobie spokojnie jeść dalej.
Uwielbiam siedzieć przy stole! Widzę wszystko, co się dzieje i nie muszę prosić Mamy, by wzięła mnie na kolana. No i mam swój własny stolik, cały tylko dla mnie - korzystam z tego i sprawdzam na ile potrafię na nim rozłożyć jedzenie z każdej strony. Czasami coś mi spada na podłogę, ale staram się nie bałaganić, żeby Mama miała więcej czasu na zabawę ze mną :)
Zosia

1 komentarz:

  1. Mnie ta ikeowa antylopa nie pasuje... Mało w niej miejsca. Może i łatwo umyć, ale co z tego, skoro dla dwulatka jest maława? S. ma od początku drewniane krzesełko, takie większe, które ewentualnie można zamienić na stolik + krzesełko. Z mysiem nigdy nie było problemu. Stabilne, bezpieczne. Znajomi mają antylopę i S. czasem z niej korzysta. Małe, niewygodne, podpory na nogi nie ma, ze stabilnością wbrew pozorom ten różnie jak dzieć zaczyna sam z niej wychodzić, wejść sam nie da rady. A jak u Was się sprawdza po drugim r.ż.?

    OdpowiedzUsuń